czy rodzic ma obowiązek chodzić na wywiadówki
Podczas ich formułowania należy przede wszystkim mieć na uwadze to, iż zajęcia rewalidacyjne z zasady mają charakter terapeutyczny, usprawniający i korekcyjny. Planowanie zajęć rewalidacyjnych powinno więc umożliwić osiągnięcie celów ich oddziaływań w odniesieniu do każdego ucznia niepełnosprawnego. W tej sytuacji ich
W przedszkolach publicznych to niewykonalne. - Państwowe przedszkole nie może odmówić przyjęcia dziecka, bo wygląda ono na chore, nauczyciel nie ma tu zbyt dużego pola do manewru – mówi Prawo.pl radca prawny Katarzyna Przyborowska - Nie można też wymagać żadnych zaświadczeń o stanie zdrowia – tłumaczy. Podobnego zdania jest
Nie tylko nie prowadzi w sprawie do poprawienia funkcjonowania szkoły, do organu której został skierowany, lecz wręcz przeciwnie – w istocie ma na celu być dla niej dokuczliwy (zob. np. skierowane przez J.N. do Dyrektora Gimnazjum życzenie “wytrwałości w komplementacji” odpowiedzi na 109 pytań – k. 12-13 akt sądowych).
W przypadku podejmowania decyzji życia codziennego nie ma większych trudności interpretacyjnych. Oczywiste jest, że o tym, czy małoletni np. pójdzie na spacer, do kina czy też w co się ubierze, swobodnie może decydować rodzic, który aktualnie sprawuje bezpośrednią opiekę nad dzieckiem. Problem występuje w sytuacji, gdy pojawia
Zwolnienie z zajęć na basenie może wystawić także rodzic lub opiekun prawny na takiej samej zasadzie, jak jednorazowe zwolnienie ze standardowych ćwiczeń na WF w szkole. Wystarczy pisemne zaświadczenie informujące o chwilowej dolegliwości ucznia (osłabienie po chorobie, drobny uraz), która nie pozwala mu na uczestniczenie w zajęciach.
nonton drama thai hua jai sila sub indo. 1. WSTĘP W wychowaniu młodego pokolenia, oprócz rodziny, bierze również udział szkoła. Wpływ nauczycieli jest tym korzystniejszy im bliższe są kontakty nauczyciel – rodzic. Aby współpraca między stronami układała się owocnie, powinny one przestrzegać takich zasad jak:a) zasada równorzędności, partnerstwa (równorzędne prawa i obowiązki obu stron),b) zasada zgodności – jedności oddziaływań (realizowanie zgodnych ze sobą celów wychowania),c) zasada motywacji (dobrowolny i chętny udział we współdziałaniu obu stron),d) zasada wielostronnego przepływu informacji,e) zasada systematycznej i aktywnej WSKAZÓWKI DLA NAUCZYCIELA UKŁADAJĄCEGO RELACJE Z RODZICAMI:- W kontaktach z rodzicami ufaj swojej intuicji. Poznawaj siebie i swoje Nie rezygnuj z prawa ostatecznej decyzji dotyczącej Słuchaj rodziców i uczniów, a wnioski wyciągaj na Od pierwszego spotkania dbaj o W rozmowie z rodzicami podkreślaj chęć, wysiłek i gotowość do pracy Bądź wychowawcą i nauczycielem, a nie Wyznacz granice Nie krytykuj działań rodziców, nie narzucaj im własnego punktu Rozmawiaj z rodzicami, nie wygłaszaj mowy i nie przekazuj samych Informacje kłopotliwe przekazuj spokojnie, bez negatywnych emocji w indywidualnej rozmowie z W sprawach zagrożeń (np. przemoc, narkotyki, alkohol,...) zajmuj zdecydowane FORMY SPOTKAŃ Z RODZICAMI:a) Zebranie ogólne – zebranie wszystkich rodziców z danej szkoły lub z kilku klas (np. zebranie rodziców klas pierwszych). Na takim zebraniugłos może zabrać dyrektor, przedstawiciel władz gminnych, członek Rady Rodziców, pedagog,.... Na tym zebraniu przekazuje się informacje dotyczące wszystkich rodziców. W/w spotkanie może być również połączone z występami dzieci, wystawą prac dziecięcych lub z pedagogizacją rodziców (referat, prelekcja,...).b) Zebranie klasowe – zebranie, na którym przekazujemy informacje dotyczące danej klasy (np. analiza wyników w nauce i zachowaniu, omówienie wycieczki klasowej, imprez klasowych,...). W takim zebraniu udział biorą:wychowawca, rodzice, inni nauczyciele,.... Można również połączyć takie spotkanie z występem dzieci (np. połączenie wywiadówki z przedstawieniem dzieci z okazji Dnia Matki i Ojca).c) Zebranie indywidualne – to konsultacje rodziców z wychowawcą lub innymi nauczycielami odbywające się według harmonogramu. Na takie zebranie może przyjść każdy chętny rodzic, który chce pogłębić swoją wiedzę o wynikach w nauce i zachowaniu swojego Zebranie trójstronne (wychowawca – uczeń – rodzice) –krótkie zebranie, na którym uczeń relacjonuje swoje postępy – lub ich brak – w nauce i zachowaniu oraz przedstawia własne pomysły i sposoby poradzenia sobie z trakcie rozmowy nauczyciel i rodzice pomagają uczniowi. Do takiego spotkania uczeń przygotowuje się pisemnie ściśle według wskazówek nauczyciela na około 10 dni przed Wizyty domowe – z inicjatywą których powinni wyjść takiego spotkania jest lepsze poznanie ucznia i jego rodziny oraz nawiązanie bliższych relacji. Cel, termin i czas spotkania powinien być uzgodniony z obojgiem rodziców. Na początku wizyty domowej nauczyciel powinien porozmawiać z rodzicami i dzieckiem w sposób nieoficjalny, powinien stworzyć przyjazną atmosferę. Należy pozwolić rodzicom na prowadzenie rozmowy i nie naciskać na tematy, które wprawią rodziców w zakłopotanie. Jeżeli nie uda się omówić wszystkich zaplanowanych tematów w wyznaczonym czasie należy odłożyć je na następne KILKA RAD DOTYCZĄCYCH ZEBRANIA KLASOWEGO:- Na forum omawiaj tylko te sprawy wychowawcze, które dotyczą całej klasy lub większości Problemy, które dotyczą wybranych uczniów, omawiaj wyłącznie z zainteresowanymi Karteczki z ocenami uczniów wzbogać informacjami takimi jak np. nad czym uczeń powinien popracować w najbliższym czasie, jakie miał osiągnięcia warte podkreślenia, jak zachowuje się wśród rówieśników,...).- Dobrze jest przygotować z uczniami przed wywiadówką jakąś formę prezentacji osiągnięć wszystkich dzieci (np. wystawka prac plastycznych, prace z zajęć kółka zainteresowania,...) lub część artystyczną np. koncert życzeń z okazji Dnia Matki i Zarezerwuj na koniec zebrania czas poświęcony na krótkie rozmowy indywidualne z rodzicami (na dodatkowe wyjaśnienie).- Część zebrań klasowych lub ich fragmenty powinny poświęcone być pedagogizacji rodziców. Tematy powinny być dopasowane do danej klasy, zasugerowane przez rodziców. Na pierwszym zebraniu w danym roku szkolnym można zasugerować przykładowe tematy i poprosić rodziców o wybór. Oto kilka przykładowych tematów:a) Rozporządzenia Ministra, wybrane akty prawne z zakresu praw dziecka, bezpieczeństwa, prawa karnego i Prawidłowy rozwój dziecka w określonym Przyczyny niepowodzeń szkolnych uczniów. Sposoby radzenia sobie z Przyczyny agresji, uzależnień, anoreksji, nerwic,....e) Deficyty rozwojowe i radzenie sobie z nimi (dysleksja, dysgrafia,koordynacja wzrokowo – ruchowa,...).f) Patologie społeczne (narkomania, alkoholizm, sekty,...).g) Kierowanie procesem uczenia Organizacja czasu dziecka (czasu pracy i czasu wolnego).i) Radzenie sobie z konfliktami i negatywizmem opracowaniu tematów wychowawca może również porosić rodziców, pedagoga szkolnego, lekarza, doradcę z poradni rodzinnej, policjanta,.... Pedagogizację rodziców należy przeprowadzić krótki i zwięźle, np. w formie kilkunastu zdań ciekawie sformułowanych. Kserokopie należy natomiast udostępnić każdemu rodzicowi pozwalając im na refleksję w Warto też spróbować przeprowadzić zebranie metodą warsztatową. Muszą być jednak spełnione określone warunki:a) Tematyka spotkań musi wynikać z potrzeb zgłaszanych przez rodziców,b) Tego typu zajęcia nie mogą być prowadzone zbyt często,c) Nauczyciel prowadzący musi je bardzo dobrze przygotować. Ważna jest życzliwa atmosfera i właściwie dobrane tego typu zebraniach należy liczyć się z taką sytuacją, że wśród rodziców będą oporni przed czynnym uczestnictwem w warsztatach. Wychowawca nie powinien się tym zrażać i zaniechać realizacji przygotowanego scenariusza. Należy wówczas tym rodzicom pozwolić na rolę obserwatora i podjąć zadania z innymi Pierwsze spotkanie z rodzicami uczniów danej klasy należy rozpocząć od krótkiej informacji o sobie. Zachęcić do dodatkowych pytań. Poprosić rodziców o krótkie przedstawienie się. Na tym spotkaniu należy przedstawić WSO, zasady ustalania ocen z zachowania, plan lekcji wychowawczych, kryteria na poszczególne stopnie,.... Wychowawca powinien również przedstawić nazwiska wszystkich nauczycieli uczących w danej klasie oraz podać plan ich konsultacji (najlepiej na karteczkach). Należy również przedstawić procedurę kontaktowania się rodziców z nauczycielami, wychowawcą,dyrekcją,.... Powinno się również zebrać od rodziców jak najwięcej istotnychinformacji o dziecku (np. poprosić o uzupełnienie przygotowanej ankiety).- Należy dokładnie przygotować i ułożyć scenariusz przed Warto postarać się o zaproszenie dla rodziców na spotkanie, w którym umieszczony będzie czas, miejsce, cel i harmonogram. - Rozmowę z rodzicami należy zacząć od tego, co dobre (pochwalić dziecko, powiedzieć, w czym jest ono dobre, co udało mu się ostatnio osiągnąć,...).- Spotkanie zakończyć jakimś pozytywnym stwierdzeniem, które można powtórzyć dziecku (np. Proszę powiedzieć synowi, że wierzę, iż będzie w stanie nadrobić zaległości; Cieszę się, że jest w mojej klasie;...).- Po każdym zebraniu przeprowadzić Na zebranie można ustawić ławki tak, by tworzyły duży stół, dzięki temu wszyscy widza się wzajemnie i nikt nie mówi do czyichś pleców. Można również przygotować słodki Podczas wywiadówki kłaść nacisk na aktywność rodziców, unikać wykładów i długich monologów. Unikać również osądzania i decydowania za innych, negatywnych uwag o dzieciach oraz PRZYKŁADOWY SCENARIUSZ WYWIADÓWKI WIDZIANY OCZAMI przedstawione są dwa autentyczne scenariusze zebrań z rodzicami z punktu widzenia 1 – w ręku mam karteczkę z informacjami: zebranie z rodzicami klasy, data, godzina, klasa. Przychodzę na zebranie punktualnie, tj. kwadrans przed czasem. Nie znam szkoły, więc daję sobie kilka minut na odnalezienie właściwej klasy. Szukam klasy, nie jestem w tym odosobniona. Nie ma żadnej informacji, poza panią woźną, która nieco gburowatym tonem udziela wskazówek rodzicom miotającym się po szkole, aby nie spóźnić się na „wywiadówkę”. Jest! Potwierdzam miejsce i klasę z innymi rodzicami, którzy tworzą tłumek pod drzwiami. Rozglądam się i aby nawiązać kontakt rzucam głośno: „To ja może sprawdzę, czy klasa jest otwarta”. Kontakt został nawiązany, a rodzicom rozwiązują się języki:- Nie, drzwi są Zawsze są zamknięte, musimy czekać na No tak, nawet nie ma na czym A która godzina, czy nie jest już czwarta?- Już kilka minut po, zawsze się To może ktoś po nią pójdzie?- Lepiej nie, poczekajmy...Dalszych komentarzy lepiej nie cytować, niektóre mogłyby zostać uznane za obraźliwe i nawet niecenzuralne. No cóż, tłum dorosłych kobiet i kliku mężczyzn karnie czeka pod drzwiami. Atmosfera robi się coraz bardziej nerwowa, a mnie ogarnia zwykła wściekłość – nie lubię, jak ktoś tak traktuje ludzi i to w instytucji modelującej po czasie pojawia się Nasza Pani. Burkając pod nosem coś w odpowiedzi na zbiorowe „Dzień Dobry” usiłuje otworzyć drzwi do klasy. Nie jest to łatwe, bo w ręku trzyma górę dokumentów, torebkę i szklankę z herbatą. Ta ostatnia przykuwa moją uwagę, z tego pośpiechu nie zdążyłam się niczego napić i teraz czuję pragnienie. Ale przecież nie jest to ważne. Drzwi otwarte. Nasza Pani wchodzi pierwsza i rozkłada swoje materiały na biurku. Rodzice powoli wchodzą za nią. Nie tylko z lęku, w klasie panuje lekki zaduch i chyba ogólnie powiało wspomnieniami...(Pracownia matematyczna. Jakże ja nie znosiłam tego przedmiotu!).Pokonuję swoje opory. Obserwuję jak niektóre mamy usiłują wcisnąć się w ławki odpowiednie do gabarytów swoich pociech. Tatusiowie po prostu usiedli na ławkach z tyłu. Nasza Pani przerywa grzebanie w papierach, bierze łyk herbatki i Witam Państwa. Sprawdzę listę obecności. - Pani czyta nazwiska dzieci i sprawdza obecność rodziców. Nie ma przynajmniej 1/ Widzę, że nie wszyscy przejmują się nauką swoich pociech. Proszę Państwa, to jest niedopuszczalne, aby tak lekceważyć zebrania... –Słyszą rodzice, którzy są obecni (!).- Będę omawiała ważne sprawy. Rozpocznę od tego, że nie jest za dobrze... Już w osobistych kontaktach sygnalizowałam (okaże się, że sygnalizowanie to ulubione słowa Naszej Pani), że dużo jest narzekań nauczycieli, że dzieci się nie uczą i źle zachowują...Następuje dość długa tyrada na temat kłopotów wychowawczych i dydaktycznych, których dzieci przysparzają nauczycielom. W klasie panuje martwa cisza, wielu rodziców ma spuszczone głowy. Czuję jak narasta we mnie złość i chciałabym jakoś przywrócić zasadniczy cel naszego spotkania, tj. dowiedzieć się, jak przebiegają postępy mojego dziecka w tej klasie, pod koniec pierwszego półrocza. Ogólne narzekanie i „psychologia” mnie nie interesuje. Podnoszę rękę, na co słyszę ostre „ Nie teraz, zaraz!”. Poczułam się jak uczniak i ratuje mnie jedynie głębokie oddychanie... Zebranie trwa już 25 minut... i nie wniosło jeszcze żadnej myśli, ani informacji Teraz przejdziemy do stopni. Nasza Pani bierze do ręki karteczki z małej kupki i starając się zidentyfikować rodzica ucznia, przekazuje odręcznie zapisaną kartkę ze stopniami na koniec semestru. Słyszę swoje nazwisko i podnoszę rękę. Dostaję kartkę i patrzę na stopnie. „Muszę w takim razie z panią porozmawiać, po zebraniu”. Okazuje się, że karteczki ułożone są w kolejności zagrożenia i rozpoczął listę uczniów problemowych. Każda kolejna karteczka lądowała w rękach rodziców z coraz bardziej jawnym komentarzem na temat kłopotów, jakie uczeń sprawia. Rodzice bledli, czerwienili, rosło napięcie, a sytuacja dla wielu stawała się coraz bardziej nieprzyjemna. Ze skrępowania wyrwał mnie dramatyczny dialog pomiędzy Panią a jedną z matek. Ona jako ostatnia otrzymała „cenzurkę” swoich synów, z uwagą, aby wzięła się poważnie za wychowanie swoich dzieci, bo będzie naprawdę źle. Zdesperowana zapytała z rozpaczliwą powagą, czy ma ich więcej bić? Pani odparła, jak gdyby nigdy nic: „Jak Pani uważa.” Aby rozładować atmosferę jakiś tatuś zadał pytanie na temat reformy edukacji. Pani pierwszy raz się uśmiechnęła (co prawda ironicznie, ale dobre i to), lekceważąco machnęła ręką i powiedziała coś, co także nie nadaje się do cytowania. Zebranie zakończyło się informacjami na temat jakiś pieniędzy i składek, a ja już w myślach szykowałam się do rozmowy z Panią. Widziałam stopnie Pawła i krótkie uwagi – zapiski od innych nauczycieli. Faktycznie nie najlepiej. Paweł ma kłopoty z pisaniem (drżą mu ręce), a oprócz tego ma specyficzne kłopoty z matematyką, przyrodą, ortografią (dyslektyk). Jest po dwóch poważnych operacjach mózgu, które to wywołały określone kłopoty koordynacji ruchowej oraz w nauce. Próbowałam o tym porozmawiać. Usłyszałam: „Rozumiem to, ale proszę spróbować jakiegoś leczenia lub korepetycji.” Zgodziłam się na korepetycje dla świętego spokoju (Tego się nie da wyleczyć!), bo i tak to jeszcze kilka miesięcy, i Paweł będzie w innej szkole. Ale co z innymi dziećmi?Scenariusz 2 – gdzieś w później też idę na wywiadówkę. Podjeżdżamy pod szkołę. Przed parkingiem stoi „nawigator”, który wskazuje wolne miejsce postoju i pokazuje drogę do szkoły. Na drzwiach wielki napis „WELCOME” ze wskazówką, gdzie mamy się udać. Po strzałkach dochodzimy doniedużej auli. W drzwiach wita nas (jak się okazało) dyrektor szkoły i z uśmiechem zachęca do poczęstowania się kawą i pyta, czy mamy program. Mamy. Bierzemy kubki z kawą i ruszamy zająć miejsca na krzesłach ustawionych w wykładowym wielokręgu. Punktualnie jak w szwajcarskim zegarku na podium wkracza pan dyrektor i wita zebranych rodziców i rodziny uczniów. Przedstawia siebie, swojego zastępcę, psychologa szkoły i osobę odpowiedzialną za bezpieczeństwo szkoły. Mówi o sukcesach szkoły, sukcesach uczniów, przedstawia wymierne korzyści z edukacji ( w dolarach, co mnie absolutnie zaskakuje i zachwyca!). Potem kolej na panią psycholog, która mówi o tym, jak wspierać uczniów w nauce, jaką rolę może tu odegrać dom i co w zakresie rozwiązywania trudności w nauczaniu lub kłopotów w wychowaniu oferuje szkoła (słucham z zachwytem!). Pani psycholog zachęca też do wzięcia reprintów, miniksiążeczek dla rodziców na różne tematy. Wreszcie pan od bezpieczeństwa. Opowiada, jak wygląda system bezpieczeństwa w szkole (bardzo ciekawe!). Na koniec zastępca dyrektora tłumaczy rodzicom, jak dotrzeć do odpowiednich sal, gdzie czekają nauczyciele, zaprasza do kontaktów ze szkołą i zaprasza tez na organizowane przez szkołę konferencje dla rodziców. Nie wszyscy rodzice idą na bezpośrednie spotkanie z nauczycielami. My się wybieramy, bo to nasze pierwsze spotkanie. Znajdujemy pokój. Na drzwiach wisi kartka papieru z terminarzem spotkania. Indywidualne spotkanie co 10 minut, wystarczy wpisać nazwisko ołówkiem i przyjść w swoim czasie. Mamy 20 minut wolne, oglądamy szkołę... i nieco się denerwujemy. Paweł jeszcze dość słabo mówi po angielsku (choć najlepiej z nas) i w związku z tym oczekujemy upomnień i kłopotów. Nadchodzi nasz czas, otwierają się drzwi i pani Jane z promiennym uśmiechem zaprasza nas do środka. Jest zachwycona, że przyszliśmy tak rodzinnie. Ponieważ, jak nam się wydawało, najlepszą obroną jest atak, zaczynamy się tłumaczyć, że mieszkamy tu od niedawna, że z językiem jeszcze nie najlepiej,... Tłumaczymy się, nawzajem wspierając w meandrach językowych i obserwujemy z niepokojem, jak pani Jane znika uśmiech, a rośnie zdumienie w oczach. „Stop, stop, stop!” – Stopuje nas pani Jane. „Proszę Państwa, to w ogóle nie jest problem”. (Czy ten jej „no problem” to dobrze, czy źle?”).„Przecież to ja jestem nauczycielem i mam uczyć Paula. Czy Wy to rozumiecie, to mój zawód i za to mi płacą! Dlaczego chcecie coś robić za mnie?” Z wrażenia odebrało nam mowę. Jane wyciąga skoroszyt z„rekordami” (czyli osiągnięciami) Pawła i tłumaczy, jak on sobie radzi w każdym przedmiocie. Sięga też do dokumentacji medycznej i psychologicznej i pyta się, czy sobie życzymy, aby chodził na specjalne zajęcia dla dzieci z objawami dysleksji....6. atrakcyjnej wywiadówki wiąże się z dużym wysiłkiem itrudem, ale naprawdę warto poświęcić trochę czasu i sił, gdyż jak najlepsza współpraca rodziców z nauczycielem leży w interesie dziecka. Wychowawca, który chce skutecznie realizować założenia reformy i efektywnie towarzyszyć uczniom w ich rozwoju, musi pozyskać sobie rodziców. Bez współpracy z rodzicami nie będzie miał wpływu na rozwój osobowości i psychiki ucznia. Rodzice są koniecznym filarem, od którego zależy sprawne funkcjonowanie szkoły. Pozyskanie sobie rodziców, nawet, jeśli wymagałoby to długiego czasu i zabiegów, jest jedyną możliwością na skuteczne oddziaływania wychowawcze na terenie współpracę z rodzicami trzeba dokonywać musi wiedzieć, jak odbierana jest przez rodziców jego praca, z czego są zadowoleni, a co ich niepokoi lub, co chcą zmienić. Należy również wzbogacić swoją wiedzę z zakresu kontaktów z rodzicami korzystając z literatury, uczestnicząc w prelekcjach, warsztatach, wymieniając się doświadczeniami z innymi nauczycielami. Bez dokonywania raz na jakiś czas ewaluacji i wzbogacenia swojej wiedzy można stracić kontrolę nad jakością swojej pracy i wpaść w stereotypy niewnoszące korzystnych M. Babiuch „Jak współpracować z rodzinami „trudnych” uczniów?”2) Koźmiński, Kitowska „Nauczyciel – wychowawca”.3) I. Fechner-Sędzicka, E. wywiadówkę?”6) I. Dzierzgowska „Rodzice w szkole”.7) A. Faber, E. Mazlish „Jak mówić, żeby dzieci się uczyły w domu i w szkole”.8) N. Grochowska, E. Sadowska „Lekcje wychowawcze – opracowanie dla nauczycieli klas 4-6”.9) A. Świtała „jak uatrakcyjnić tradycyjną wywiadówkę?”10) A. Jura „Jak przeprowadzić wywiadówki i spotkania z rodzicami?”11) Bogate źródła Internetu.
Zgodnie z postanowieniami Kodeksu rodzinnego i opiekuńczego, podstawą stosunków pomiędzy rodzicami a dziećmi jest wzajemny obowiązek poszanowania i wspierania Brzmi to bardzo górnolotnie, zwłaszcza że na pierwszy rzut oka nie jest obwarowane żadnymi sankcjami oraz nie precyzuje, na czym ten „wzajemny szacunek i wspieranie się” miałoby precyzuje jednak obowiązki małoletnich dzieci względem ich rodziców – określając, na czym ma polegać pomoc tym ostatnim:– pomoc we wspólnym gospodarstwie – jest to pojęcie szersze niż termin „gospodarstwo domowe” i może oznaczać także przedsiębiorstwo należące do rodziców, pomoc w prowadzeniu przez nich działalności gospodarczej, agroturystyki, zakładu mechaniki pojazdowej itp. Pomoc dziecka nie oznacza, rzecz jasna, zrzucenia na nie części obowiązków, lecz jedynie wykonywanie określonych czynności w tym zakresie. Pomoc w opiece nad rodzeństwem czy strasznymi członkami rodziny również mieści się w granicach wskazanych w ustawie. Zgodnie z uchwałą Sądu Najwyższego: „(…) pomoc ze strony dziecka musi odpowiadać fizycznym i duchowym siłom dziecka – a przy tym jest możliwa tylko wtedy, gdy nie ucierpi na tym jego wychowanie i zdobycie wykształcenia”2. Obowiązki dziecka nie mogą zatem przeszkadzać mu w nauce i wykonywaniu obowiązku szkolnego. Pomoc taka jest obowiązkiem dziecka, które mieszka z rodzicami i jest na ich przyczynianie się do utrzymywania rodziny – obowiązek ten dotyczy małoletniego, który pracuje już zarobkowo i mieszka u rodziców. Zgodnie z prawem, jeżeli takie dziecko ma dochody z własnej pracy, powinno przyczyniać się do pokrywania kosztów utrzymania Należy podkreślić, że obowiązek dokładania się do kosztów utrzymania rodziny nie jest obowiązkiem alimentacyjnym i nie można go egzekwować sądownie ani w postępowaniu egzekucyjnym. Obowiązki wskazane w przepisach ustawy nie przewidują jednak żadnej sankcji za niedopełnianie tych obowiązków – wszystko zależy od wychowania dziecka i sposobu, w jaki rodzice egzekwują ich wypełnienie: dyscyplinowanie, ograniczenie kieszonkowego itp. Przypominam w tym momencie, że wszelka przemoc i stosowanie kar cielesnych w stosunku do dziecka są zakazane i przypadku, gdy rodzice nie radzą sobie samodzielnie z egzekwowaniem posłuszeństwa dziecka, można skorzystać z pomocy sądu opiekuńczego, którego ingerencja może przynieść dla dziecka korzyści wychowawcze. Sąd opiekuńczy może skierować wniosek rodziców do odpowiedniej instytucji lub organizacji pomocy społecznej, gdzie możliwe jest skorzystanie z porad psychologów i pedagogów w zakresie rozmów z trudnym dzieckiem, wzajemnego zrozumienia się i poprawy W niektórych przypadkach sąd opiekuńczy może orzec o pozbawieniu małoletniego uprawnienia do rozporządzania swoim zarobkiem, jeżeli rodzice wykażą, że nie wykonuje ono obowiązków związanych z przyczynieniem się do utrzymania lub wydać inne dyscyplinujące małoletniego zarządzenia. 1 Art. 87 Kodeksu rodzinnego i opiekuńczego2 Uchwała SN z dnia 28 czerwca 1989 r., III CZP 65/892 Art. 91 § 2 3 Art. 91 § 1 Art. 100 uważacie, że polskie prawo w odpowiedni sposób reguluje tę kwestię? Dajcie znać w komentarzu.
● Rodzice i dzieci muszą się szanować i respektować przysługujące im prawa ● Dzieci do ukończenia 18. roku życia powinny się liczyć ze zdaniem matki i ojca ● Rodzice i opiekunowie nie mają prawa stosować względem dzieci kar cielesnych Posłuszeństwo a prawa Na pierwszy rzut oka mogłoby się wydawać, że w relacjach pomiędzy rodzicami a dziećmi to ci pierwsi mają więcej uprawnień. Mogą przecież kazać swoim pociechom chodzić do szkoły, odrabiać lekcje, sprzątać zabawki czy myć zęby. Ponadto mają prawo do wydawania zakazów. A tych zazwyczaj jest bardzo dużo. Mama czy tata może przecież zabronić dziecku oglądania określonych filmów, gry w pewne gry czy wychodzenia z domu po godzinie 20. Takie uprawnienia rodziców wynikają z kodeksu rodzinnego i opiekuńczego. Zawiera on zbiór zasad, którymi powinni kierować się w codziennym życiu zarówno rodzice, jak i ich pociechy. W kodeksie wyraźnie napisano, że dziecko musi się słuchać rodziców. – Dziecko pozostaje pod władzą rodzicielską aż do osiągnięcia pełnoletniości. I do tego czasu musi liczyć się z ich zdaniem. I nie ma w tym zakresie wyjątków – wyjaśnia Ewa Milewska-Celińska, adwokat z Warszawy specjalizująca się w prawie rodzinnym. Z drugiej jednak strony rodzice zostali zobowiązani do działania zgodnego z dobrem dziecka. Tak więc wszelkie zakazy i nakazy ustalane przez dorosłych nie powinny zależeć od ich widzimisię, ale muszą przede wszystkim służyć dobru dziecka. – Rodzice mają prawo do wychowywania dziecka, ale muszą to robić z poszanowaniem jego godności i praw – podkreśla Ewa Milewska-Celińska. Dlatego też dziecko ma prawo do podejmowania samodzielnych decyzji, ale wówczas powinno wysłuchać opinii i zaleceń rodziców formułowanych dla jego dobra. – Nie oznacza to jednak, że dziecko może samodzielnie decydować, czy ma dziś iść do szkoły, czy nie – zaznacza Ewa Milewska-Celińska. Z kodeksu rodzinnego i opiekuńczego jasno wynika, że oprócz praw rodzice mają także obowiązki względem najmłodszych członków rodziny. Obowiązki dorosłych Muszą oni dbać o rozwój fizyczny i duchowy dziecka. Tak więc spoczywa na nich obowiązek zapewnienia najmłodszym warunków, które pozwolą im prawidłowo się rozwijać. Rodzice powinni – w miarę swoich możliwości finansowych – dostarczyć dziecku książki czy filmy, które pomogłyby mu we właściwym rozwoju duchowym. – Jeżeli chodzi o obowiązek zapewniania dzieciom możliwości realizowania ich pasji, to wszystko zależy od zasobności danej rodziny. Niektóre rodziny będą bowiem w stanie opłacić kilka zajęć pozalekcyjnych, a innych nie będzie na to stać – wyjaśnia Ewa Milewska-Celińska. I w takiej sytuacji dziecko nie może wymagać od rodziców, aby spełnili jego życzenie. Jednak rodzice nie mogą np. zabronić dziecku chodzić do szkoły czy bawić się z rówieśnikami. Kontakt z innymi dziećmi jest bowiem tak samo ważny dla ich rozwoju, jak kontakt z literaturą czy sztuką. Kształtowanie poglądów Warto jednak wiedzieć, że rodzice mają prawo wychowywać swoje pociechy zgodnie z własnymi wartościami i światopoglądem. Oznacza to, że mogą np. opowiadać dziecku o religii, którą sami wyznają. Rodzice nie mogą jednak nakazywać małoletniemu praktykowania określonego obrządku. Jak tłumaczy Ewa Milewska-Celińska, jeżeli jedno z rodziców jest wierzące, a drugie nie to niedopuszczalna będzie sytuacja, gdy np. żona za plecami męża ochrzci dziecko. – Rodzice powinni te kwestie uzgodnić wspólnie. Jeżeli nie są w stanie dojść do porozumienia – zrobi to za nich sąd – wyjaśnia adwokat Milewska-Celińska. Oczywiście uprawnienie rodziców do narzucania dziecku światopoglądu także ma swoją granicę. Chodzi tutaj o taki sposób widzenia świata przez rodziców, który mógłby prowadzić do sytuacji niebezpiecznych dla dziecka. Tak będzie w sytuacji, gdy np. religia wyznawana przez rodziców zabraniałaby wykonywania określonych zabiegów medycznych mających na celu ratowanie życia ich dziecka. Rodzice i opiekunowie mają zakaz stosowania wobec podopiecznych kar cielesnych. Jednakże to, że nie wolno bić dzieci, nie oznacza, że rodzice mają obowiązek bezstresowego wychowywania swoich pociech. Bez kar cielesnych – Można karać dzieci, stosując różnego rodzaju nakazy bądź zakazy – wyjaśnia Grzegorz Wrona, prawnik specjalizujący się w przeciwdziałaniu przemocy w rodzinie i współpracujący ze Stowarzyszeniem „Niebieska Linia”. Wybrane przez rodzica zakazy i nakazy nie mogą jednak naruszać godności dziecka oraz polegać na zastraszeniu go. Można natomiast ograniczać dostęp pociech do pewnych dóbr (np. zakaz oglądania bajek w telewizji) lub ograniczyć swobodę wyboru (np. zakaz spotykania się z konkretnymi przyjaciółmi). Karą może być także zakaz jedzenia chipsów czy picia coli. Rodzice nie mają jednak prawa zabronić dziecku zjedzenia np. kolacji. – Jednym z podstawowych obowiązków rodziców jest bowiem dbanie o to, by dziecko było dobrze odżywione – wyjaśnia Grzegorz Wrona. Jeżeli dziecko uważa, że jego rodzic przekracza wyżej wskazane granice, powinno koniecznie znaleźć dorosłą osobę z najbliższego otoczenia i powiedzieć jej o swoim problemie. – Może to być pedagog szkolny, pani w świetlicy, rodzic koleżanki. Pokrzywdzone dziecko może też zadzwonić do telefonu zaufania i tam uzyskać poradę specjalisty – wyjaśnia Jolanta Zmarzlik, dyrektor Fundacji Dzieci Niczyje. Znalezienie dorosłej osoby, do której ma się zaufanie, jest lepsze niż bezpośrednie kierowanie się do fundacji, które działają na rzecz pokrzywdzonych dzieci. Tego typu organizacje mogą bowiem ingerować dopiero po uzyskaniu zgody rodzica. Jeżeli osoba jest niepełnoletnia na jakiekolwiek działania, które będą jej dotyczyć, potrzebna jest zgoda rodziców lub opiekunów. Jolanta Zmarzlik jednak uspokaja, że jeśli do drzwi fundacji zapukałoby pokrzywdzone dziecko, na pewno nie zostałoby pozostawione samo sobie. Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL Kup licencję
Zmiany w systemie edukacji doprowadziły do tego, że szkoła stała się sformalizowanym, zbiurokratyzowanym i przeracjonalizowanym tworem. Oderwana od prawdziwego życia, straciła siłę budzenia fascynacji. Logika systemu każe nauczycielom skupiać się na „przerabianiu” materiału, przygotowaniu uczniów do testów i opracowaniu szkolnej dokumentacji, a nie na prowadzeniu ciekawych i intrygujących lekcji. Ma być poprawnie, interesująco być nie musi. Od nauczycieli coraz częściej oczekuje się, że będą pełnić rolę urzędników. Również ze strony rodziców jest dziś duże zapotrzepowanie na złą szkołę. Wielu z nich pyta, jak dana placówka wypada w egzaminacyjnych rankingach, a nie o to, jak wyglądają relacje, czy ich dziecko będzie mogło rozwijać w szkole swoje talenty, czy w przypadku problemów dostanie wsparcie czy tylko informację, że trzeba poszukać dobrego korepetytora. Wszyscy tak bardzo przyzwyczailiśmy się do niezmieniającego się od ponad dwustu lat systemu edukacyjnego, że przestaliśmy dostrzegać jego absurdalność i zdolność odstraszania. Mało kto widzi brzydotę szkolnych korytarzy. Wszyscy pogodziliśmy się z tym, że w szkole trzeba siedzieć i słuchać. Wiele osób uwierzyło, że uczenie się wymaga ukrzesłowienia, a dzieci ruszając się, niczego by się nie nauczyły. Dzisiejsze szkoły konsekwentnie pomijają kreatywność, być może dlatego nie potrafimy wyobrazić sobie, że mogłyby wyglądać i funkcjonować inaczej. Co gorsza, w oparciu o własne doświadczenia nabraliśmy przeświadczenia, że szkoła nie jest do lubienia, że musi boleć. Przecież zawsze bolało. Przyjaciel powiedział mi ostatnio, że idzie na wywiadówkę do nowej szkoły swojej córki i że się boi. Przypomniałam sobie, że również dla mnie były to często trudne przeżycia. Dlatego następnego dnia zapytałam W., jak było. – Strasznie – odpowiedział – ale na szczęście spotkałem na swojej drodze tylu wspaniałych ludzi zajmujących się edukacją, że teraz mogę już wytrzymać prawie wszystko. -Dlaczego strasznie? – pytałam dalej. – „Właściwie nie zdarzyło się nic ważnego: ani nic złego, ani nic dobrego. Standard. W szkole podstawowej widzę największy ferment intelektualny, w gimnazjum mniejszy, najmniejszy w liceum – tu rządzi matura, konkursy i olimpiady”, odpowiedział. „Wszystko co ciekawe dotyczyło tego, co będzie się dziać po lekcjach: wymiana zagraniczna, chór, teatr szkolny, wycieczki, imprezy szkolne. O tym, co ciekawego będzie się dziać na lekcjach, ani słowa”, opowiadał W. . „Zatem uczenie się to osobny obszar, o nim nie było prawie mowy, jedynie w kontekście średniej.” – W ten sposób – kontynuował, człowiek, czyli jego mózg, nasiąka taką wizją: nauka-praca to jest coś koniecznego i uciążliwego, fascynacje i pasje można rozwijać po lekcjach. Czy nie da się tego połączyć? – „Najdziwniejsze jest to, że oni, czyli nauczyciele i dyrektorzy, bardzo się starają, są zarobieni po uszy, naprawdę chcą dobrze. Realizują programy, walczą o oceny, starają się o dobrą atmosferę, pracują z olimpijczykami, tylko podczas spotkań z rodzicami konsekwentnie pomija się najważniejsze tematy.” „Na zakończenie miła, nowa wychowawczyni mojej córki powiedziała: ‘To już zostało odgórnie ustalone’. A po chwili jeden z rodziców powiedział: ‘Bez korepetycji ani rusz!’ „ W. opowiadał dalej. – „Zapisałem się do trójki klasowej, jestem skarbnikiem. Pani była oczarowana faktem, że troje rodziców zgłosiło się na ochotnika. – Na zebraniu rady rodziców obowiązywał jeden i tylko jeden temat: pieniądze, budżet, ściągalność składki, potrzeby i wydatki. Żadnych innych tematów. – Symptomatyczne, jakie problemy zgłaszane były przez rodziców: za mało fizyki, za mało biologii, za mało języka obcego. Nic więcej. – Odniosłem wrażenie, że głównym celem wychowawcy wobec nas, rodzicow było przekazanie informacji, opis procedur i zebranie podpisów pod dokumentami. -Najczęściej używanym słowem była ‘matura’!” Idąc do domu W. miał takie refleksje – LO nr 2 w … (nie chodzi o szkołę w Toruniu J, ale tu można podstawić dowolne miasto) to maszyneria prawie doskonała. Wszystko działa automatycznie. – Nie ma wizji, innowacji, rozwoju – motory działania są jasne: testy + średnia + matura + olimpiady i konkursy. – Nie rozmawiamy o problemach, nie mamy żadnych wątpliwości, jedyny problem do rozstrzygnięcia to „Gdzie na wycieczkę?”, ale już nie „Po co?” Na zakończenie rozmowy W. powiedział:- „Wywiadówki bez udziału uczniów są bez sensu.” Po ten rozmowie przeczytałam aktykuł Małgorzaty Taraszkiewicz „O kulturze odpowiedzialności” zamieszczony na portalu „edunews”. Córka autorki przyniosła ze szkoły kontrakt, który miał być podpisany przez ucznia i jego rodziców. „W wyniku zapoznania się z tym dokumentem uczeń i jego rodzic wie już, jakie ma spełniać obowiązki i co go spotka, jak tychże nie spełni. Kary są różne, ale precyzyjnie opisane, żeby nie było wątpliwości (minusy, punkty ujemne, niezaliczenie, obniżenie oceny itd.). Rodzice mają się zapoznać i podpisać! A czy można mieć wątpliwości? Nie.” Małgorzata Tarszkiewicz to psycholog zajmujący się sprawami edukacji i słowo kontrakt rozumie jako umowę dwóch stron. Jednak w naszej kulturze szkolnej, uczniowie, niczym ryby, wciąż jeszcze w sprawach własnej edukacji nie powinni zabierać głosu. W szkole mają grzecznie siedzieć, słuchać i możliwie wiernie reprodukować to, co usłyszeli lub przeczytali. Mało komu przychodzi do głowy, że można by z nimi ROZMAWIAĆ i SŁUCHAĆ, CO MAJĄ DO POWIEDZENIA. Zdaniem badaczy mózgu, człowiek tylko wtedy w pełni angażuje się w przedsięwzięcia i rozwija swój potencjał, gdy realizowane cele uznaje za istotne z własnego punktu widzenia. To znaczy, że nauka może tylko wtedy może być efektywna, gdy zaczniemy traktować uczniów jako pełnoprawne, autonomiczne podmioty. Nauka nie może być aktem przymusu, ale woli. Nasze mózgi zostały stworzone do tego, żeby się uczyć, ale żeby to robić, muszą mieć odpowiednie warunki. Najsilniejszym motywatorem jest ciekawość poznawcza. W zbiurokratyzowanych i skotniałych strukturach nie ma na nią miejsca. W szkole, do której poszła córka mojego przyjaciela, o zaspokajaniu ciekawości poznawczej uczniów nikt nie mówił. A wracając do pomysłu W., czy trudno byłoby przeforsować pomysł, by uczniowie brali udział w wywiadówkach? Przecież to ich proces uczenia się. „Nic o nas bez nas!” Dlaczego tak łatwo odmawiamy naszym dzieciom praw, które uznajemy za element demokratycznego porządku. Z okazji zbliżającego się Dnia Nauczyciela życzę nam wszystkim, żebyśmy nie dali zmienić się w urzędników! Biurokratyczna i sformalizowana szkoła nie może budzić fascynacji, a bez tego nie ma mowy o efektywnej nauce i rozwijaniu potencjału, z jakim przyszli uczniowie. Informacja dotycząca „Neurodydaktyki” Ponieważ na rynku jest jeszcze inne wydanie „Neurodydaktyki” informuję, że prawa do mojej książki ma jedynie Wydawnictwo Naukowe UMK i tylko pod zawartymi w tej książce tezami mogę się podpisać. Za błędy zawarte w innym wydaniu, nie ponoszę odpowiedzialności. Swoim nazwiskiem firmuję jedynie „Neurodydaktykę” z pokazaną tu okładką. Jeśli ktoś chce przeczytać MOJĄ książkę, to proszę korzystać z wydania z granatowym profilem twarzy. Ustawa o prawie autorskim i prawach pokrewnych stanowi, iż to autor odpowiada za treść i formę swojego dzieła. Ja miałam wpływ jedynie na formę i treść książki wydanej przez Wydawnictwo Naukowe UMK. Kiążkę można kupić przez internet np. tu:
archiwum Polska Press Rodzice chcą, aby ich dzieci mogły przynosić sprawdziany do domu. Wtedy mają szanse pomóc im w nauce i poprawie błędów. Od nowego roku szkolnego obowiązuje prawo, zgodnie z którym szkoły mają obowiązek udostępniać rodzicom sprawdziany i kartkówki. Zobacz też: Co piąty nauczyciel matematyki ma braki w wiedzy – Teraz nie ma przeszkód, aby szkoły pozwoliły uczniom zanosić sprawdziany do domu – mówi Justyna Sadlak z biura prasowego Ministerstwa Edukacji Narodowej. Większość szkół, do których wczoraj zadzwoniliśmy, nie zamierza jednak niczego zmieniać w sprawie udostępniania rodzicom sprawdzianów. – Tak jak w ubiegłym roku sprawdziany będą do wglądu w szkole – zapowiada Izabela Hubert, wicedyrektor Szkoły Podstawowej nr 32. Podobną odpowiedź usłyszeliśmy także w innych placówkach. – Sprawdziany i kartkówki trzymamy w teczkach w pokoju nauczycielskim – tłumaczy Renata Nowak, dyrektor Szkoła Podstawowej nr 54. Dodaje, że rodzice mają prawo je zobaczyć w dniu otwartym szkoły albo na dyżurze nauczyciela. – Tak zostało to rozwiązane w większości krakowskich szkół – dodaje Renata Nowak. Rodzice uważają, że takie udostępnianie sprawdzianów w szkole jest fikcją. Dni otwarte organizowane są w szkole zazwyczaj tylko raz w roku, natomiast aby iść na dyżur nauczyciela, trzeba wziąć urlop z pracy. Tymczasem dzieci mają czasami po kilka sprawdzianów tygodniowo. – Dla mnie ważne jest, aby na bieżąco oglądać sprawdziany syna w domu. Nie chodzi o to, by się czepiać nauczyciela, że źle ocenił, ale o to, by zobaczyć, jakie dziecko robi błędy, i popracować nad tym. To ważne szczególnie w szkole podstawowej. Nie rozumiem więc niechęci nauczycieli do pokazywania rodzicom sprawdzianów – mówi Marek Malec, ojciec dziecka z prywatnej szkoły podstawowej w Krakowie Rodzice uważają także, że nauczyciele utajniają informacje o tym, iż sprawdziany powinny być od tego roku udostępniane. Zobacz też: Nowe przepisy MEN: nauczyciele mają mieć więcej pracy. Pedagodzy wzburzeni – Nikt na wywiadówce nie poinformował nas o takiej możliwości, a chodzę na wywiadówki do dwóch szkół. Kiedy natomiast pytałam przez córkę, dlaczego nie może przynosić sprawdzianów do domu, usłyszałam, że mogą być skserowane i przekazane dzieciom z młodszych roczników – mówi Ewa Rud, matka dwóch córek w wieku szkolnym. Dyrektorzy tłumaczą także w inny sposób fakt trzymania kartkówek w szkołach. – Boimy się, że gdybyśmy je dali dzieciom do domu, to te sprawdziany nie wróciłyby do nas do szkoły. A to ważny dokument – wyjaśnia Renata Nowak. Ministerstwo edukacji uważa jednak, że rodzice powinni mieć realny, a nie fikcyjny, dostęp do szkolnych sprawdzianów. – Uczeń i jego rodzice nie muszą zwracać się do nauczyciela z wnioskiem o udostępnienie sprawdzonej i ocenionej pracy. Od września tego roku nauczyciel ma obowiązek udostępnić sprawdzone i ocenione prace pisemne – podkreśla Justyna Sadlak. Dodaje, że do wglądu na miejscu powinny być udostępniane tylko bardzo ważne szkolne dokumenty, takie jak np. protokoły z egzaminów klasyfikacyjnych lub poprawkowych. Sprawą zainteresował się także poseł PiS Maks Kraczkowski, który złożył interpelację w tej sprawie do Joanny Kluzik-Rostkowskiej, minister edukacji narodowej. Obawia się, że szkoły nie będą przestrzegać nowelizacji ustawy o systemie oświaty dotyczącej udostępniania prac, ponieważ jej zapisy są niezbyt precyzyjne. Jego zdaniem sprawdziany powinny być regularnie i na bieżąco przekazywane rodzicom, a nie tylko w czasie dnia otwartego szkoły. Zobacz też: Nauczyciele coraz mniej potrzebni. Od września będą musieli szukać dodatkowej pracy? – Ocena szkolna musi być jawna, a najlepszym sposobem, aby to osiągnąć, jest oddanie pracy uczniowi do domu. Można zobowiązać ucznia do zwrotu na kolejnej lekcji – uważa poseł. Twierdzi, że bez wprowadzenia takiej zasady rodzice nie są w stanie pomóc dziecku w nauce i przygotowaniu się do poprawy sprawdzianu. Według Maksa Kraczkowskiego nauczyciele, którzy nie będą stosować się do znowelizowanej ustawy o systemie oświaty, powinni ponieść sankcje za łamanie prawa. Sprawdź ogłoszenia: Praca
czy rodzic ma obowiązek chodzić na wywiadówki